środa, 3 sierpnia 2011

Wywiad z Terry Farrel

Oto fragment wywiadu z Terry Farrel, zamieszczony na stronie Startrek.com.

DS9 to był mroczny serial, ale Jadzia promieniowała nadzieją i optymizmem. – Jak ważna była twoja postać w serialu?

Avery (Brooks) zawsze mi mówił, że jest ona zbyt otwarta, a ja właśnie taka jestem.Myślę, że właśnie to wniosłam do serialu. Mam mnóstwo energii. Trudno mi się po prostu zrelaksować. Myślę, że to ta przepływająca przeze mnie energia niosła ten optymizm.

Jak ważne dla ciebie jako aktora były te chwile w DS9, gdy widzieliśmy poważniejszą Jadzię? W wielu odcinkach z twoim udziałem zdarzały się mroczne momenty, jak na przykład te z Mirror Universe.

Te akurat chciałabym móc przerobić, bo nie do końca wierzę, że zostały dobrze zagrane. Ale jest też jeden jeden odcinek (“You Are Cordially Invited”), który reżyserował David Livingston. Worf (Michael Dorn) i Jadzia brali w nim ślub. David był naprawdę pomocny. On, Michael i ja współpracowaliśmy w pełnym tego słowa znaczeniu i jest to jeden z najbardziej magicznych odcinków w serii. Potem mieliśmy inny odcinek (“Change of Heart”) w którym Worf i ja podejmujemy podróż i omal giniemy, a Worf musi podjąć decyzję, ratuje mnie czy kończy misję. W tym odcinku naprawdę widać, co ich łączy.

Odeszłaś z DS9 po szóstym sezonie, czyli przed samym końcem. Żałowałaś tego kiedyś? Czy to była właściwa decyzja?

Mój kontrakt wygasł, nie czułam się więc, jakbym dezerterowała z serialu. Nie negocjowano ze mną kontraktu na następny rok. Nie czułam więc, jakobym była potrzebna, skoro nie rozmawiano ze mną przed wygaśnięciem kontraktu. Tak, myslę, ze to była właściwa decyzja. Ironią jest to, że jednego dnia umarłam (w DS9) a następnego dnia miałam próby do serialu Becker u tego samego szefa produkcji
Paramountu. Potrzebowali mnie tam, więc pozwolili mi odejść.


Źródło: TrekWeb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz